To pierwszy z dwóch szynobusów, które Urząd Marszałkowski zamówił w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Mińsku Mazowieckim. - Jeśli tylko pojawią się zastrzeżenia np. co do jakości wykonania, odbiór odbędzie się w późniejszym czasie - mówi wicemarszałek Jarosław Sokołowski.

Producent objął oba pojazdy dziesięcioletnią gwarancją. Zgodnie z zapowiedzią pierwszy trafi na najbardziej oblężoną linię w północnej części województwa, czyli z Kostrzyna nad Odrą przez Gorzów do Krzyża, a nawet do Poznania. Na pytanie, kiedy rzeczywiście wyjedzie na trasę, nikt wczoraj nie umiał odpowiedzieć.

Oby jak najszybciej, bo pasażerowie mają dość. Przez ostatnich kilka miesięcy wielokrotnie pisaliśmy o narzekaniach podróżnych na tłok, awarie szynobusów i marnie działającą komunikacją zastępczą.

- Nareszcie jest nadzieja, że ten koszmar podróżowania w totalnym ścisku się skończy. Bywa tak, że jak człowiek wsiądzie w Krzyżu i stanie w kącie, to do Gorzowa przestoi bez ruchu. Urząd mógłby kupić jeszcze więcej takich szynobusów - mówi Maciej Łukaszewicz, który regularnie podróżuje na tej trasie.

Informacja ta ucieszyła także Andrzeja Jakubowskiego, również stałego pasażera podróżującego z Gorzowa do Poznania. - Tymi szynobusami wygodnie się jeździ. Są szybsze niż tradycyjne składy, a także schludne - mówi. Gorzowianka Maria Ignatowicz chwali to, że szynowe autobusy będą dojeżdżać aż do Poznania.

- Nie trzeba się będzie tarabanić po wysokich schodach na stacji przesiadkowej w Krzyżu. Teraz jest koszmar, latem kilka razy przeżywałam udrękę dźwigania tam bagaży - mówi.

Drugi szynobus ma trafić do naszego regionu do 31 marca. Początkowo miał też trafić na północ regionu, ale wczoraj nikt tego nie potwierdzał. Na pewno są to bardzo nowoczesne pojazdy. Mają klimatyzację, łatwy dostęp dla niepełnosprawnych (w środku jest miejsce na wózek inwalidzki), wzmocnione siedziska odporne na wandali.

Nowe szynobusy mają podnieść standard podróżowania, z którym teraz bywa różnie.
A jak będzie z awariami? Przypomnijmy: tylko w lutym poważnym awariom uległy trzy z dziewięciu jeżdżących po naszym regionie szynobusów. Wczoraj zapytaliśmy dyrektor spółki Przewozy Regionalne Czesławę Bierutę, dlaczego szynobusy się psują.

Wytłumaczyła, że zimą przede wszystkim winne były śnieżyce i niskie temperatury. Były też wypadki losowe: jeden z szynobusów wjechał na źle przestawione tory, w innym z kolei popsuł się sworzeń, część nie do zastąpienia, którą trzeba zamówić w hucie. Nie bez znaczenia jest to, że szynobusy są nadmiernie eksploatowane. - Jeżdżą teraz na okrągło. Jak dojdą nowe, będzie rezerwa, będzie też czym zepsuty autobus szynowy zastąpić - mówi dyr. Bieruta.

Urząd Marszałkowski ma plany zakupów dziesięciu kolejnych par pojazdów tego typu w najbliższych dziesięciu latach. To może znacząco poprawić jakość podróżowania na lokalnych liniach.

Od dłuższego czasu mówi się też o linii Zielona Góra - Cottbus. Na szynobus czekają niecierpliwie mieszkańcy Gubina, Krosna, Wężysk... Bo od lat na torach w ich miejscowościach nie widzieli tu pociągu.

Wicemarszałek lubuski Jarosław Sokołowski przyznaje, że uruchomienie nowej linii jest brane pod uwagę. Ale w tej chwili zarząd województwa nie jest w stanie precyzyjnie odpowiedzieć, kiedy stanie się to rzeczywistością. Bo do połączenia Zielona Góra - Cottbus potrzebny jest tabor wyposażony w dwa systemy bezpieczeństwa – niemiecki i polski.

---